Prawo i praworządność
5 grudnia 2021

admin

Dawno nie umieszczałem tu nic czym chciałbym podzielić się z kimkolwiek chętnym do czytania moich refleksji. Ostatnie sześć lat w historii Polski i – siłą konsekwencji – również i w moim życiu – w koszmarny sposób zakwestionowało jakikolwiek sens optymistycznego patrzenia na rzeczywistość. Pamiętam dobrze siermiężność PRL-u. Ale wtedy wolno było chociaż usprawiedliwiać polską sytuację duszącą opieką niedźwiedzia z Kremla. Natomiast dzisiaj Polacy sami i z wyboru wracają do postkomunistycznego skansenu, wybierając do sprawowania rządów cyników o narodowosocjalistycznym systemie wartości. Tymczasem elity polityczne, zarówno te u władzy, jak i tak zwana opozycja, świetnie się urządziły na politycznych posadach i – na potrzeby elektoratu – serwują codziennie farsę polemik i sporów, aby po wszystkim stanąć karnie i zgodnie we wspólnej kolejce po wypłaty politycznych apanaży z publicznych pieniędzy. I tak im płynie ta „troska” o nasz wspólny dom. Po PiS-ie Platforma, po Platformie PiS, po Zjednoczonej Prawicy – Koalicja Europejska, czy tam Koalicja Polska – mniejsza o szczegóły. Byle znowu i wciąż w tym samym gronie ustawić się w kolejkę po apanaże, płacone z budżetu. Tak umiera nadzieja na Polskę, będącą wspólnym dobrem jej obywateli.

Kilka miesięcy temu zaproponowałem pewnemu gronu dyskusję nad tym, co z racji zawodu jest mi bliższe, niż inne pola spraw społecznych – nad koncepcją prawa i jego rolą we wspólnocie. Nie udało się. Wygląda na to, że bardziej pasjonujące są sprawy bieżące. Dlatego zawieszę tutaj ten tekst – tak trochę pro memoria. A może ktoś go przeczyta? I się nad nim zastanowi ? W końcu nadzieja umiera ostatnia:

Społeczność ludzi wolnych i świadomych swojego statusu oparta jest na rządach prawa. Aby jednak społeczność uzyskała status wspólnoty wolnych obywateli prawo musi być zbiorem wartości, a nie tylko sumą norm, uchwalonych zgodnie z jakąś procedurą. A zatem nie jest prawem efekt parlamentarnej pracowitości jeżeli normy pomijają dobro, wolność, godność każdego człowieka, jeżeli nie służą dobru powszechnemu lub zaprzeczają regułom organizacji społeczeństwa obywatelskiego, wywodzonym z zasady pomocniczości. Przepisy pozbawione tych wartości są tylko elementem systemu panowania i zniewolenia, są kulą u nogi ofiary systemu, a nie laurem i dumą wolnego człowieka.

W naszych realiach, mimo znacznego upływu czasu od upadku ustroju zbudowanego na doktrynie marksizmu – leninizmu, system ten przetrwał w zasadniczej części polskiego prawa. Praktycznie całe prawo karne, w szczególności procesowe, skażone jest stalinizmem w czystej postaci. Równość stron procesu, zasada prawdy materialnej, kontradyktoryjność, domniemanie niewinności – wszystko to nadal piękne frazesy, nie mające praktycznego udziału w kreacji wydarzeń na sali sądowej. Normą jest dominacja władzy wykonawczej nad sądem. Już samo zaliczenie prokuratury do wymiaru sprawiedliwości zaprzecza równości wszystkich wobec prawa i prowadzi raczej do postrzegania go jako zinstytucjonalizowanego wymiaru zemsty. Zależność sądów od władzy wykonawczej – rządu i prezydenta – czynią z nich mniej lub bardziej wykorzystywane narządzie realizacji interesów i polityki partii rządzącej.

W prawie cywilnym, w sądownictwie administracyjnym, w prawie podatkowym też próżno doszukiwać się dowodów na prymat wolności osoby – obywatela – nad wolą grupy, partii, czy narodu. A przecież dobre prawo musi chronić jednostkę przed zniewoleniem jej przez struktury, przed niekiedy wręcz niewolniczą eksploatacją w interesie silniejszego, w tym i państwa. Przywilej stanowienia prawa nie może wynikać jedynie z arytmetycznej większości, rozumianej jako wola suwerena. Tak stanowiony przepis jest tylko emanacją woli partii rządzącej, a w zasadzie – jej lidera. Dyktat prawa nie jest praworządnością lecz prowadzi do tyranii.

Społeczny sens prawa polega na wspieraniu rozwoju więzi międzyludzkich, na integracji w niekończącej się drodze do wspólnie akceptowanych, choć zmieniających się zamierzeń i w tym znaczeniu ma rolę służebną wobec społeczeństw, którym pomaga lepiej zorganizować się ku dobru wspólnemu. Prawo nie jest jednak wartością absolutną i nie może definiować społecznego wymiaru ludzkich dążeń lub idei.

Dlatego – myśląc o wolności – musimy skoncentrować się na uzgodnieniu podstaw, na których tę wolność oprzemy. Wychodząc z nich sformułujemy akceptowane przez społeczeństwo obywatelskie normy, które konstytuować będą zasady relacji międzyludzkich w sposób wyzwalający swobodę jednostek, inicjatywę indywidualną i wspólnotową, pozwolą każdemu poczuć się bezpiecznie wśród równych obywateli.

Praworządność to powszechny, rzeczywisty, a nie tylko formalny, dostęp do wymiaru sprawiedliwości. A wymiar sprawiedliwości to powierzenie stosowania prawa w ręce przedstawicieli wybranych według kryterium autorytetu, doświadczenia i wiedzy. Na tej hierarchii kompetencji pragniemy budować system wolnych sądów.

Prawo, z którym identyfikują się wolni obywatele, stosowane przez wolne sądy, stanowi podstawę nowoczesnej, wolnej wspólnoty ludzkiej, zorganizowanej w samorządzie, państwie, czy wspólnocie wolnych narodów.

Udostępnij: