Przyjąłem zlecenie na zastąpienie wspólników P. Sp. z o. o. (części wspólników). Zebranie w sobotę szesnastego kwietnia nie było zbyt trudne. Taki prowincjonalny sklepik z częściami (i usługami ). Gołym okiem widać czego im brakuje – sensownego inwestora budującego sieć serwisową. Ale też widać czego mają w nadmiarze – wzajemnej niechęci do siebie i braku zaufania. Swoje zrobiłem: przygotowanie do przejęcia władztwa nad spółkowym sklepikiem przez grupę niezadowolonych z tego co dotychczas. Pewnych siebie i gniewnych.
Po co to piszą w rubryce poświęconej doświadczeniu ?
Ano po to, żeby wyrazić dystans do pracy realizowanej w ramach przyjętych zleceń.
Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, iż ci inwestorzy, jeśli chcą osiągnąć cokolwiek sensownego – muszą możliwie najprędzej się dogadać i po prostu pozyskać wspólnie sensownego mocnego inwestora z prawdziwego zdarzenia. Takiego, który zagospodaruje ich poletko, dołoży kasy na technikę, standard, poszerzy ofertę – i da im wszystkim pracę i zyski.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego to piszę: Na ZZW zabrałem aplikantkę. Dzięki niej udało się w miarę sprawnie wypełnić program Zgromadzenia – napisała protokół na poziomie dotychczas tej spółce niedostępnym. Sformułowała zarówno uchwały, jak też inne oświadczenia istotne z przyczyn nie tylko proceduralnych. Dała Zgromadzeniu dokumentację wymaganą zarówno przez prawo, jak i przez dobre praktyki z dziedziny profesjonalniej pomocy w tym zakresie. Jestem pod dużym wrażeniem jej kompetencji.
Nie o to jednak chodzi. Bo z niepokojem skonstatowałem ewentualność uproszczenia: „prawnik wykonał swoje” – a reszta jest poza nami.
Otóż nie – mam nadzieję, że Aneta w tym Zgromadzeniu zobaczyła ludzi, stojących po drugiej stronie ”barykady” – nieco zagubionych, zaniepokojonych oceną, przygnębionych porażką na ZZW, i nie do końca rozumiejących co się wydarzyło.
A czego chciałbym na przyszłość ? Jakiego doświadczenia dla mojej praktykantki radcowskiego fachu ? Jakiej misji, jeżeli czegoś takiego w tym – naszym zawodzie – w ogóle oczekiwać można ?
Pewnie poczucia braku realizmu po obu stronach barykady: bo nikt ze spółkowych wojowników racji nie miał: ani ci dotychczasowi, ani nowa fala!
Jeżeli nie znajdą sobie wspólnego partnera, dającego im perspektywę rozwoju, nowe możliwości, jak najszersze spektrum usług, oferowanych mieszkańcom swojego miasta, nowe propozycje technologii, marek, modeli – to jedynym zwycięzcą tej kampanii będzie prawnik: skasuje swoje i zajmie się nowym zleceniem.
Dlatego, czując potrzebę napisania tych kilku zdań, apeluję – drodzy wspólnicy – dogadajcie się miedzy sobą, bo Wasz interes jest wspólny. Dopuśćcie do interesu partnera o poważniejszym potencjale, pozwólcie mu zainwestować w ten Wasz niedożywiony interes. I pracujcie w Firmie dalej – jako jej solidni pracownicy. Albo sprzedajcie Mu swoje udziały za godziwe pieniądze.
Najgorszym wyborem będzie wojna, ku której się skłaniacie. Wojna przegranych.
Smętnie mi, że taką perspektywę naszej fachowej pomocy pokazałem Anecie. Może się opamiętają ???
Ps. Dzisiaj, po drugiej części obrad Zebrania Wspólników, jestem odrobinę większym optymistą. Dlaczego ? Za wcześnie pisać, ale dało się odczuć chęć rozebrania barykady. Przynajmniej wynikało coś takiego z wypowiedzi tych, którzy za spółkę czują się odpowiedzialni. I wśród „nowych” i z grona „starych”. Oby wspólnie zrobili coś sensownego. Czy wystarczy rozsądku i determinacji ? Zobaczymy we wrześniu.